Nie jesteś błędami, które popełniłeś

Jak wiele zmieni przyjęcie do siebie takiego stwierdzenia?

W chwili, gdy uznasz, że popełnione błędy są Tobą, a Ty nimi, gdy zaczniesz identyfikować się z nimi, zamkniesz siebie w potrzasku poczucia winy.

Winy i lęku przed popełnieniem kolejnych potknięć i błędów.

„Nie jesteś, błędami, które popełniłeś” - pojawiła się odpowiedź pewnego dnia w moim osobistym procesie.

Siedziałam nad dziennikiem zalana łzami, bo nic mi nie szło i było dla mnie wówczas już tak jasne i oczywiste, że to, co hamuje w działaniach, w wyjściu do świata, w pokazaniu się tak otwarcie i w pełni, to błędy, jakie popełniłam w przeszłości.

Błędy, których panicznie bałam się popełnić raz jeszcze.

I nawet nie tyle chodziło o błędy same w sobie, ale o to, czym one były, kim ja byłam w swoich własnych oczach, jak bardzo się z nimi identyfikowałam uznając.

Doczepiłam do nich wiele rzeczy.

Doczepiłam do nich swój sukces finansowy, swój wygląd, atrakcyjność, karierę, osiągnięcia zawodowe, bycie kobietą, bycie matką - wszystko, kim byłam tego dnia, gdy poniosłam porażkę, stało się definicją mnie.

Byłam zła, byłam wybrakowana, byłam uszkodzona, byłam niewłaściwa, nie nadająca się do niczego, wiecznie robiąca coś źle, pakująca się w kłopoty. Nieodpowiedzialna i dziecinna.

Gdzie jest wina tam musi być kara

Jak można chcieć z kimś takim być?

Jak można widzieć w kimś takim wartość?

Jak można kogoś takiego kochać, lubić, a tym bardziej szanować?

Jak można na takim wizerunku siebie samej cokolwiek zbudować innego niż więzienie?

Więzienie, w którym odsiaduje się karę i płaci za błędy.

To trochę jak z człowiekiem, który popełnia zły czyn - bez względu na to, jak nie odkupiłby swoich win, łatka, jaka do niego przylgnie, przylgnie na stałe.

Myślimy, że kluczem do zmiany tego jest to, by inni nam wybaczyli i by zmienili o nas zdanie

Niestety to wielka iluzja!

Jedyna, prawdziwa droga prowadzi poprzez wybaczenie sobie samemu i postawienie siebie ponad popełnione błędy, rozdzielenie tego, co się zrobiło niewłaściwie, od tego, kim jesteśmy, wzięcie na siebie odpowiedzialności TYLKO za to, co nasze oraz puszczenie całej reszty.

Odkupić winy

Dobrze zapamiętam ten dzień, kiedy 31 grudnia 2015r. złożyłam sobie przysięgę, podpisujac tym samym na siebie wyrok na wiele, kolejnych lat.

Nie miałam zupełnie świadomości, co robię i jak absurdalne to jest, co sobie obiecuję.

W trakcie kolejnych lat przekonałam się o tym bardzo boleśnie i dotkliwie w każdej przestrzeni życia.

Tej nocy, gdy złożyłam sobie ów przysięgę, obok mnie spała moja 7 - letnia wówczas córka. To był nasz pierwszy Sylwester i Nowy Rok witany w hostelu dla bezdomnych, w obskurnym, maleńkim pokoiku na poddaszu.

Gdy wybiła północ, złożyłam sobie obietnicę… Patrząc na śpiącą obok mnie córeczkę, wypowiedziałam na głos, że nigdy więcej nie będzie ona płacić za moje decyzje.

Poczułam, że to jest takie niesprawiedliwe, by dziecko płaciło za błędy rodzica, że ona nie ma żadnej woli ani żadnego wyboru, co do swojego losu, że moje błędy kosztują ją ogrom bólu i cierpienia.

Siedziałam tak i zastanawiałam się,  jak mogłam dopuścić do tego, jak moglam zgotować jej takie piekło.

Analizując przeszłość, biorąc na siebie wszystko, uznając, że jestem winna, winna i zła, połączyłam kropki tworząc pełen obraz siebie - tej, która doprowadziła do bezdomności, do problemów, do utraty godności, do upadku na samo dno.

Złożona przysięga sprawiła, że na kolejne lata założyłam na swoje dłonie i nogi kajdany.

Postanawiając odkupić grzechy, chciałam być tą idealną, perfekcyjną matką, nadrobić to, czego nie dopełniłam. Matką, na jaką moje dziecko zasługuje, która da mu to, czego potrzebuje, która zadośćuczyni.

Kolejne lata płaciłam słono za swoje grzechy, karząc siebie surowo za jakiekolwiek nowe, które popełniałam.

A popełniałam…

Nie było możliwe, bym tego uniknęła, ale o tym dowiedziałam się dopiero później. Byłam tak wplątana w poczucie winy, że nie widziałam nawet tego, co sobie robię.

Domyślam się, że wielu rodziców odnajdzie siebie w tej historii, może jesteś jednym z nich.

Przez kolejne lata, gdy na szali stawiałam moją córkę i jej pragnienia lub potrzeby vs siebie, moje pragnienia czy potrzeby, szala zawsze przechylała się na jej stronę. Ja ją przechylałam. Czułam się tak bardzo winna…

To prowadziło do wyborów, gdzie ja - winna, płaciłam za popełnione grzechy, kurczyłam się w sobie, nie wiedząc, jak stawiać właściwie granice mojej córce, gdzie te granice w ogóle są pomiędzy nami. Biczowałam siebie, starając się zasłużyć na jej miłość i uznanie, na jej szacunek.

Nie ma możliwości, byśmy nie popełniali błędów. Są one wpisane w nasze życie.

A wraz błędami, ich konsekwencje dla nas i dla tych, którzy są z nami związani.

To, co jednak może być diametralnie inne, to dotkliwość tych błędów, gdy podejmowane decyzje będą właściwymi, gdy będą z naszego wewnętrznego autorytetu (Human Design o tym mówi dokładnie).

A tu..

Tu tak łatwo się ześlizgnąć.

Dlatego potrzebny jest, po pierwsze: czas, po drugie: pozwolenie sobie na błędy, po trzecie: oddzielenie, że błędy nie są Tobą, a Ty nie jesteś nimi, po czwarte: wyciąganie lekcji z tych doświadczeń i puszczanie wolno.

Pewnego dnia oprzytomniałam

Ta zmiana, ogromna, gigantyczna zmiana przyszła w 2023r., gdy moje zdrowie całkowicie upadło i zobaczyłam, że jestem w tym wszystkim sama, że jeśli naprawdę nie postawię siebie na pierwszym miejscu, to za chwilę mnie nie będzie. Finał.

Nie objawiło się to w formie nagłego wglądu, gdzie pewnego dnia mnie coś olśniło. Był to raczej głęboki proces zrozumienia, kim jestem, jak działam od strony mechaniki i układu w Human Design i kim jest moja córka w tym systemie.

Patrzenie, jaka jest między nami dynamika, jak jej energia na mnie wpływa, gdzie muszę nauczyć się stawiać granice, a gdzie muszę, MUSZĘ, trzymać je jak gardę, na stale i na zawsze, nie odpuszczać nawet na chwilę.

Procesy, procesy i procesy plus rozumienie siebie.

Jak wiele osób, tak i ja, w chwili, gdy poznałam Human Design chciałam uratować przede wszystkim swoje dzieci przed cierpieniem i bólem

Zresztą dokładnie to samo chciałam zrobić, gdy zaczęłam studiować techniki związane z przepracowywaniem traum.

Patrzyłam zawsze na to, komu mogę pomóc.

A tu potrzeba skupić się na sobie.

Najpierw na sobie.

A na innych?

Na innych tylko, gdy nas o to poproszą (no chyba że jesteś Manifestorem).

“Nie jesteś błędami, które popełniłeś”

Jak wiele to zmienia w Twoim życiu?

Czy zmienia cokolwiek?

Jak wiele błędów jest doczepionych do Ciebie i do Twojego poczucia wartości, do poczucia tego, kim jesteś we własnych oczach? We własnych oczach najpierw, a potem w oczach innych ludzi.

Metki, jakie do Ciebie przylgnęły, jakie Ty lub inni Ci przykleili, a które określają Ciebie... - jak one brzmią?

Czy to jesteś naprawdę Ty?

Czy jedynie uwierzyłaś w czyjeś słowa, że jesteś winna, że jesteś zła i zasługujesz na karę?

Im dłużej jestem w procesie Human Design, tym mocniej to wszystko ze mnie odpada.

Te wszelkie nakładki: mnie jako nieodpowiedzialnej córki, mnie jako niewystarczającej matki, mnie jako nieporadnej życiowo kobiety, mnie jako problemu i kłopotu dla wszystkich.

I tym mocniej widzę, jak wiele osób dookoła mnie boryka się z tą identyfikacją siebie, z patrzeniem na siebie poprzez pryzmat popełnionych błędów.

I teraz chcę, byś dobrze zrozumiała to, o czym piszę.

Prawda oddzielona od nakładek

W całym procesie uwolnienie nie chodzi o zaprzeczenie temu, co miało miejsce w przeszłości, a o oddzielenie tego, kim jesteś.

Oddzielenie siebie, swojej istoty jako człowieka od tego, co się wydarzyło, by błędy nie były karą czy wyrocznią, a jedynie lekcją do odebrania.

Czy możliwe jest byśmy tych błędów nie popełniali?

Czy możliwe jest, by Ci, którzy z nami są związani nie ponosili konsekwencji naszych decyzji?

Nie.

Nie jest to możliwe.

Błędy będziemy popełniać. Musimy popełniać, by wyciągnąć lekcje i się uczyć. Ale…

Ale, w chwili, gdy przyjmiemy, że błędy nas definiują, że inni przez nie cierpią, że nie wolno nam ich popełniać, w tej chwili zamykamy się na własny proces.

Popełnianie błędów mamy wpisane w nasze wykresy Human Design

Wielu z nas, którzy mamy linię 3 w swoich wykresach w Human Design (czyli wszędzie, gdzie ta linia jest, nie tylko w profilu, jak np.: 1/3 czy 3/6, ale także przy Bramach, np. gdy masz zdefiniowaną Bramę 5 i obok niej widnieje linia 3 (5.3)), wszędzie w tych miejscach Twój proces doświadczania życia będzie polegał na wielokrotnych próbach i na popełnianiu błędów, na sprawdzaniu, co działa, a co nie, na wyciąganiu lekcji z doświadczeń.

Co się zatem zadzieje, gdy utożsamisz się z błędami?

Gdy uznasz, że jesteś zły, bo się potknąłeś? Że jesteś niewłaściwy, uszkodzona, bo popełniłaś/eś błąd?

Czy będziesz chciał raz jeszcze podjąć próbę?

Czy będziesz czuł się godny?

Czy będziesz czuła, że zasługujesz na szacunek?

Czy będziesz siebie szanować?

Czy będziesz siebie lubić?

To bardzo proste jest, by zobaczyć, jaką na siebie nałożyłeś karę i za co!

Zamknij oczy na chwilę lub rozluźnij ciało, wsłuchaj się w oddech na kilka sekund, a następnie zadaj sobie pytanie, za co płacisz w swoim życiu, za jakie błędy i przewinienia i jak za to płacisz, czym.

(napisz to na kartce - zaskoczy Cie Twoja odpowiedź)

Czy dalej chcesz siebie karać?

A może już czas, by to uwolnić, by sobie po prostu wybaczyć?

 

 

I tak to zostawię.

Z miłością,

 
 
 
Next
Next

Jak rozpoznać, że tracisz siebie prawdziwego? (ukryte informacje w Twoim wykresie Human Design)